mar 27 2006

tydzień z Niemką w domu ;)


Komentarze: 2
W poniedziałek popołudniu przyjechali Niemcy, wieczorem oczywiście chcieli iść do baru, bo bar to ich drugi dom na wymianie ;) we wtorek był dzień wiosny, na lekcjach looz a późńiej było śmieszne przedstawienie :) ogólnie całkiem nieźle mi szła rozmowa z Beatrice, moi rodzice byli zaskoczeni ze juz tyle umiem ;) w kolejnych dniach sie zbytnio nie angażowałam w wymimiane bo oni wyjeżdżali np. do Torunia czy Poznania. Weekend znowu bardziej spedziłam z nimi szczególnie wieczorami. W piątek po szkole byłam biegać, ale średnio mi to wychodziło ;) wieczorem Darek poszedł ze mną i Beatrice do baru, później wpadł Guciu Kuba i Ania, na końcu pojechaliśmy w sześć osób Gucia autem do domu, lekko ciasno nam z tyłu było ;) w sobote rano miałam jazde z takim popieprzonym kolesiem, ale jakoś to przetrwałam. Później miałam sie uczyć, ale oczywiście mi to nie wychodziło :/ Wieczorem znowu do baru tym raz z Darkiem i Leszkiem, bo bardzo chcieli niemiecki poćwiczyć, na początku im sie nawet udawało, ale później moja niemka gdzieś zwiała z innymi (jak sie później okazało poszły na pieszo do Rataj do tawerny) a my z Darkiem i Leszkiem zostaliśmy sami :/ z rozmową po polsku ;) w barze spotkałam Szymona ucieszyłam sie, że go zobaczyłam, niestety za jakiś czas wszystko zepsuła niezrozumiała i przykra dla mnie rozmowa... wracajac do Niemców oczywiście później musiałam jeździć z Guciem i szukać Beatrice, bo troche mi przepadła, a na końcu wyszło tak że była w domu szybciej ode mnie... ;) w niedziele dopołudnia pojechaliśmy do Piły na łyżwy, pierwszy raz jeździłam, ale całkiem ładnie mi to wychodziło :) raz sie przewróciłam z własnej winy, i niestety mam zdjęcie jak leże na lodzie, bo Kasi brat intensywnie robił fotki, ale jak ładnie jeżdże też kilka mam ;) drugi raz mnie wywalił mój tata i to tak ostro dosyć ale jakoś mnie pozbierał :) musze powiedzieć, że on świetnie jeździ na łyżwach - przez te dwadzieścia lat nie zapomniał ;) mi z kolei o wiele łatwiej jeździło sie z kimś za reke, najlepiej z Kasia albo Tomkiem albo obojgiem naraz, bo jakoś fajnie się umieliśmy zgrać :) później byliśmy z moja Niemką w kościele, aż sie zdziwiłam, że chciała iść ;) później podrzuciliśmy Beatrice na spotkanie do szkoły, a Jasiu, który też był w kościele zabrał się od razu z nami do mnie. Coś tam sobie zjedliśmy razem z moimi rodzicami, bo jakoś wszyscy byli głodni, później ja z Jasiem zrobiliśmy sobie sesje zdjęciową :D wieczorem znowu poszliśmy do baru, tym razem tylko z Beatrice i Leszkiem, bo w niedziele wieczorem to już nikt nie chciał iść, oprócz wiary z wymiany ;) śmiechu troche było, bo jeden koleś miał czapke taką prawie policyjną i do tego maske i udawał panią policjantke, łatwo się domyślić którą ;) Niemki znowu robiły sobie malinki, ja podtrzymywałam kontakty polsko-polskie z klasa 2c, którą lepiej poznałam w czasie wymiany, a pod koniec Niemki beczały, że do domu muszą jutro jechać, a najbardziej ryczały jak Tomek poszedł do domu ;) Dzisiaj rano o 7 Niemcy pojechali do domu, a ja wreszcie bede sie normalnie wysypiać, aż do soboty... ;)
dziczek : :
Boss Daruś
27 marca 2006, 21:56
Witka! No weekendzik to mi sie podobał i zaliczam do udanych! Byle wiecej takich wypadów.
P.S.
I co sprawdziłaś czy Beatrice nosi stringi:D?
Pozdrawiam :-)
27 marca 2006, 19:19
Bosh.. niemiecki dla mnie to zgroza :P tzn w mowie.. haha :] bo ja zasnego slowa procz UNS, BIS, VON i UND nie potrafie dobrze wymowic :P hahaha ;] ale strasznie podoba mi sie ich akcent!
No, a co do lyzew.. to powiem Ci,ze zapomina sie po kilku latach jazde na nich :P bo ja swoja kariere po 10 latach odnowilam w tym roku i nogi rozjezdzaly mi sie o inne strony :p ale pozniej juz bylo lepiej :)

Dodaj komentarz