mar 11 2006

po długiej nieobecności ...


Komentarze: 2
jak to wszystko teraz nadrobić... chyba to niemożliwe, ale postaram się napisać jak najwięcej, w końcu to teraz mój jedyny pamiętnik, wszystkie inne leżą już długo i sie kurzą. Same zmiany w moim życiu ale tylko remont wyszedł na dobre nic poza tym. W lutym umarła babcia, teraz nosze ładny pierścionek po niej, który kupił jej dziadek jak już byli staruszkami. To jakby taka pamiątka po nich obojgu. Znowu jestem sama żeby nie powiedzieć że samotna bo to nieprawda, ciagle coś robie szukam sobie jakiegoś zajęcia gdzieś wychodze najczesciej z Guciem i Anią. Nawet nie wiedziałam, że tak mnie umieją zająć. Jakoś powoli żyje mimo, że na początku było ciężko. Nieprzespane noce, zamulone dnie, opuszczone lekce i nad głową mama z jakimiś tabletkami... chyba za dużo tego było bo nie pamiętam wszystkiego co się wtedy działo. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek w takie coś popadne... Z ciekawszych rzeczy złamałam swoje zasady i zaczęłam pić, lekki szum w głowie, ale ogólnie to alkohol zbyt silnie na mnie nie działa. Dosyć dużo pamiętam od poprzedniego piątku popołudnia. Wiem, że mieszkałam jeszcze u cioci, ale poszłam do Gucia siedział u niego jego kuzyn. Póżniej pojechaliśmy po Anie do Kasi, która sie wyprowadziła z osiedla jakiś rok temu. Później zabraliśmy jeszcze jednego kolege i pojechaliśmy do baru. A tam spotkałam mojego ojca zalanego :/ króko tam byliśmy, ale dobrze ze go spotkałam bo zabrałam mu kase przynajmniej bo miał jej coś za dużo przy sobie przez ten remont. W sobote byłam w Pile z Ania, Guciem, Pawłem i jeszcze jednym dziwnym milczącym Karolem. Później robiłam ściage do szkoły przez 3h ale sie przydała. W sobote wieczorem już na dobre wróciłam mieszkać do domku. Prawie trzy tygodnie musiałam być poza, ale raczej sie opłacało, bo teraz mi sie w nim naprawde podoba. Jeszcze na lato czeka mnie remont mojego pokoju, ale to już da sie przeżyć jak bedzie czynna łazienka. W poniedziałek byłam z rodzicami w Budzyniu po lampy do domku nawet ładne wybralismy. We wtorek tata pojechał do Niemiec. W środe miałam jazde z panem Jerzym i znowu sie cały czas śmiałam... pierwszy raz od dłuższego czasu... wieczorem wrócił tata z trzema golfami. Tylko jeden do jazdy, ale za to od razu sobie pojezdziłam, bo akurat był u mnie Gucio i tata nam dał zebysmy sie troche przejechali. Fajnie sie jezdziło, ale najgorsze było wstawienie do garażu, bo drzwi sie nie chciały otworzyć jak ziemia zamarzła. Pierwszy raz widziałam Gucia pracującego fizycznie z łopatą. Jakieś pół godziny to trwało, ale w końcu się udało. W czwartek znowu wpadł do mnie Gucio później jeszcze Ania, która mnie wzięła na rece i sie ze mną obracała. Chyba troche nas trzepie. Albo ona jest taka silna albo duzo schudłam, ale chyba jedno i drugie. Później pojechaliśmy do miasta po picie, ale wyszło na to, że znaleźliśmy się w Podaninie na herbatce u kolegi. Dzisiaj były skrócone lekcje, ale na w-fie i fizyce mi z Kamilą ostro odwalało. Troche mam reke obolałą po bitwie z kolegą z klasy, ale do akcji wkroczył Bartek więc aż tak źle nie jest zawsze mogło być gorzej. Zaangażowałam się w organizowanie Zielonego Dnia w szkole, bo przecież tak lubie zielony ;) Popołudniu byłam na solarium i sie spiekłam, później z Anią i Łukaszem na pizzy i troche w mieście, a wieczorem na filmie u Gucia. A jutro... a właściwie dzisiaj do jade do Budzynia tylko jaki to ma sens...
dziczek : :
11 marca 2006, 23:44
11 marca 2006, 14:00
Wszystko ma sens, tylko trzeba sie go glebiej doszukac:) :P
Ja tesh strasznie lubie zielony :D caly pokoj mam w tym kolorze i cokolwiek mam kupic, ma byc tego koloru! :P
Cos ten Gucio czesto uczestniczy w Twoim zyciu.. ;) moze... ;)

Dodaj komentarz