Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25
|
26
|
27 |
28
|
29 |
30 |
01
|
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 2
zamyślenie... takie przy krórym nie dopuszcza się do siebie żadnej myśli, bo ich ciężar jest zbyt ogromny, wzrok skierowany w dal, ani smutny ani radosny po prostu dziki... a później przeszywający lęk przed wszystkim tym co już się stało, co jest teraz i co może być w przyszłości, bezdradność, nostalgia, melancholia, pustka, która i tak nie była do końca wypełniona... przestraszone oczy kryją się w drżących dłoniach, w których i tak nie ma ucieczki...
w mroku nocy, rozświetlanym niebem pełnym gwiazd... gdy chciałoby się zatrzymać czas, słychać ciszę przerywaną biciem serc... czuć ciepły dotyk drugiego ciała.. taka samotność jest piękna, każda inna jest cierpieniem...
cząstka natury człowieka, którą spełniamy we dwoje, nieograniczona jak fantazja, niekończąca się nigdy namiętność pełna uniesień, która przemawia przez dwa ciała, wyrażona gestami, bliskością, uczuciami, pożądaniem... z szacunkiem na straży...
Ucieczka do świata wyobraźni, który nie zna żadnych granic, pozwala widzieć każdego i wszystko czego tylko się zapragnie... widzisz rzeczywistość, przeszłość i to co się może nigdy nie zdarzyć, czujesz wolność, radość i przyjemność... nikt nie powie stop, nikt sie nigdy nie dowie... pragnienia ukryte, marzenia niespełnione, namiętności tłumione... dusza przejrzysta dla rozumu...
W poniedziałek popołudniu przyjechali Niemcy, wieczorem oczywiście chcieli iść do baru, bo bar to ich drugi dom na wymianie ;) we wtorek był dzień wiosny, na lekcjach looz a późńiej było śmieszne przedstawienie :) ogólnie całkiem nieźle mi szła rozmowa z Beatrice, moi rodzice byli zaskoczeni ze juz tyle umiem ;) w kolejnych dniach sie zbytnio nie angażowałam w wymimiane bo oni wyjeżdżali np. do Torunia czy Poznania. Weekend znowu bardziej spedziłam z nimi szczególnie wieczorami. W piątek po szkole byłam biegać, ale średnio mi to wychodziło ;) wieczorem Darek poszedł ze mną i Beatrice do baru, później wpadł Guciu Kuba i Ania, na końcu pojechaliśmy w sześć osób Gucia autem do domu, lekko ciasno nam z tyłu było ;) w sobote rano miałam jazde z takim popieprzonym kolesiem, ale jakoś to przetrwałam. Później miałam sie uczyć, ale oczywiście mi to nie wychodziło :/ Wieczorem znowu do baru tym raz z Darkiem i Leszkiem, bo bardzo chcieli niemiecki poćwiczyć, na początku im sie nawet udawało, ale później moja niemka gdzieś zwiała z innymi (jak sie później okazało poszły na pieszo do Rataj do tawerny) a my z Darkiem i Leszkiem zostaliśmy sami :/ z rozmową po polsku ;) w barze spotkałam Szymona ucieszyłam sie, że go zobaczyłam, niestety za jakiś czas wszystko zepsuła niezrozumiała i przykra dla mnie rozmowa... wracajac do Niemców oczywiście później musiałam jeździć z Guciem i szukać Beatrice, bo troche mi przepadła, a na końcu wyszło tak że była w domu szybciej ode mnie... ;) w niedziele dopołudnia pojechaliśmy do Piły na łyżwy, pierwszy raz jeździłam, ale całkiem ładnie mi to wychodziło :) raz sie przewróciłam z własnej winy, i niestety mam zdjęcie jak leże na lodzie, bo Kasi brat intensywnie robił fotki, ale jak ładnie jeżdże też kilka mam ;) drugi raz mnie wywalił mój tata i to tak ostro dosyć ale jakoś mnie pozbierał :) musze powiedzieć, że on świetnie jeździ na łyżwach - przez te dwadzieścia lat nie zapomniał ;) mi z kolei o wiele łatwiej jeździło sie z kimś za reke, najlepiej z Kasia albo Tomkiem albo obojgiem naraz, bo jakoś fajnie się umieliśmy zgrać :) później byliśmy z moja Niemką w kościele, aż sie zdziwiłam, że chciała iść ;) później podrzuciliśmy Beatrice na spotkanie do szkoły, a Jasiu, który też był w kościele zabrał się od razu z nami do mnie. Coś tam sobie zjedliśmy razem z moimi rodzicami, bo jakoś wszyscy byli głodni, później ja z Jasiem zrobiliśmy sobie sesje zdjęciową :D wieczorem znowu poszliśmy do baru, tym razem tylko z Beatrice i Leszkiem, bo w niedziele wieczorem to już nikt nie chciał iść, oprócz wiary z wymiany ;) śmiechu troche było, bo jeden koleś miał czapke taką prawie policyjną i do tego maske i udawał panią policjantke, łatwo się domyślić którą ;) Niemki znowu robiły sobie malinki, ja podtrzymywałam kontakty polsko-polskie z klasa 2c, którą lepiej poznałam w czasie wymiany, a pod koniec Niemki beczały, że do domu muszą jutro jechać, a najbardziej ryczały jak Tomek poszedł do domu ;) Dzisiaj rano o 7 Niemcy pojechali do domu, a ja wreszcie bede sie normalnie wysypiać, aż do soboty... ;)